*Patricia*
Dobra . Ja
wyraźnie nie wiedziałam o co tu chodzi ? Chwile stałam jak głupia , by po chwili obejrzeć się za siebie , i zdecydować , że razem z
Eddie’m zwariowaliśmy . No właśnie MY . On wyglądał na jeszcze bardziej zdziwionego niż ja . Wyraźnie nie miał
pojęcia co przed chwilą się stało .
W tej chwili
przypomniałam sobie wszystko co związane z Sibuną ,pamiętam , że kiedy
dowiedziałam się , Że to ja jestem Bastet , przerwaliśmy wszelkie poszukiwania
dalszych wskazówek … właściwie , czego my szukaliśmy ? Satet kazała nasz szukać
wskazówek , ale czego ? Po co ?
I w tym
momencie spełnił się koszmar .
- Patricio …
powiedz mi , co się przed chwilą stało ?!? – Edzio się zdenerwował .
- No więc ,
Eddie … muszę ci coś powiedzieć … tono bo …. To była … ech … zresztą chodź ! –
złapał go za rękę i zaczęłam prowadzić do pokoju Niny i Amber .
Oczywiście
była już 01.00 , więc musieliśmy się skradać , aby Victor nie „dopadł” nas .
Zapukałam
lekko do drzwi , aby po chwili usłyszeć ciche skrzypienie klamki . Weszłam i
wciągnęłam < bosz , jak to brzmi ! ~Patricia> Eddie’go do środka .
- Ludzie
oszaleiście , przez was się nie wyś…- Amber zaczęła mówić , ale kiedy zaświeciła
światło pisnęła cicho i obdarła nas wzrokiem od góry , do dołu .
W tej chwili
zorientowałam się , że dalej trzymam Millera za rękę . Kurde , zapomniłam . Momentalnie puściłam
jego rękę i posłałam blondynce mordercze spojrzenie .
- Mamy ,
Peddie . Moja misja zawsze działa lalalallal…- w tej chwili Eddie zamknął usta
Amber .
- Amber !
Przestań wariować , my tu mamy naprawdę
ważną sprawę – powiedział Skunks , po czym sam zastanowił się co powiedział – A
tak , apropo Patricio , po co mnie tu
ciągniesz ?
- A no
tak . Nina ! Zbieramy Sibune ! EXPRESEM
!
- Patricia !
- obydwie dziewczyny ( czyt.Amber &
Nina) uciszały mnie .
-Sibu … co
?!? – Eddie nie wiedział o co mi chodzi , ale trudno musiał się dowiedzieć .
-Dziewczyny
już ! Za 10 min . wszyscy u was .
*10 min.
Później*
Strasznie stresowałam się tym co musze , za chwilkę oznajmić Sibunie
i … Millerowi .
- No więc tak . Wiem .
Jest tutaj Eddie , nie ma innego wyjścia
.
- Ej ! – dostałam kuksańca w bok , ponieważ jakimś dziwnym trafem
siedział obok mnie .- aż tak mnie nienawidzisz ?
- Może . A teraz spokój . – zaczęłam opowiadać wszystko . Oczywiście
wspomniałam o znamieniu .
- Nie wieże ! – Fabian się zerwał – stary ! Jesteś Ozyrionem !
- Że czym ?! – nagle twarz mu zbladła i zaczął się dziwnie zachowywać…
.
- Eddie , spokojnie . – zaczęłam go uspokajać . Nie wiem dlaczego .
Zobaczyłam , że zamknął oczy , aby po chwili gwałtownie je otworzyć .
Jednak dalej nieruchomiał , i nie można było z tym nic zrobić .
Zaczął majaczyć .
- Ymm… słuchajcie , ja lepiej go stąd zabiorę , błagam poczekajcie ,
może czegoś się dowiem - po czym
mrugnęłam do nich i zrobiłam znak Sibuny
.
Eddie był jak marionetka , jak maskotka , jak …. Lalka . Można tym kierować , ruszać , robi to co mu powiesz
, ale tego nie rozumie .
Zaprowadziłam go do pokoju mojego i Joy , której dzisiaj na szczęście
nie było , była dzisiaj na wieczorku u Mary .
- Eddie ! – zaczęłam nim
potrząsać . W pewnej chwili nagle „ożył”.
- Mama ! – powiedział tylko do MNIE i próbował mnie przytulić ,
jednak w chwile zrobiłam unik . Wszystko jasne , dalej majaczył .Zrobiłam dziwną mine.
-Eddie ! To ja Patricia !
-Nie , nie mamo ! Patricia jest taka cudowna !
-Ed…- już miałam kazać mu przestać ,ale usłyszałam coś o sobie … no
dobrze pobawmy się w kotka i myszkę.
-Wiesz jeszcze nigdy czegoś
takiego nie czułem …. – Eddie mówił o Patrici …. Ale przecież to nie mogę być
ja … jest tyle Patrici .
- I uwielbiam patrzyć jak się wkurza , kiedy mówię
do niej Gaduła – zaczął się śmiać , odsłaniając szereg swoich bielutkich
zębów .
Nie ma dyskusji . To ja .
Lecz w tej chwili Eddie spoważniał , i zaczął mną trząść .
-Mamo proszę ! Ja nie chce
jechać do niego do Ameryki !
- Ale …. – dalej się zgrywałam – do kogo ?
- No jak to do kogo ?!? Ja nie chce chcę do tego całego „Sweeta” , który śmie się nazywać moim ojcem !
Zamurowało mnie . Sweet jest ojcem Eddie’go ?!? Starałam się nic nie
mówić .
Jednak nie musiałam . Eddie ponownie zamknął oczy , by ponownie je otworzyć . Był wyraźnie
nieświadomy .
-Patricia !
- TAK ! NARESZCIE ! – później z nim o tym pogadał .
- Nie uwierzysz miałem taki jakby … sen ?!?No widziałem coś … ale
jakbym tak był i jednocześnie nie był – o nie , wizja ,jak u Niny .- i
widziałem tam taką miłą kobiete … jak jest tam … Bastet ?!? I powiedziała mi ,
że jestem Ozyrionem i mam uratować świat przez Satet , i obronić jej wcielenie
przed śmiercią ….. Powiedziała , że musimy znaleźć berło życia … ale , aby je
znaleźć musimy przejść wszystkie wskazówki … ponoć jest ich wiele i nie są
łatwe … Kolejna wskazówka ma być ponoć w
tym domu …. W …. „latarni światła ?” jak to
powiedziała.
W tej chwili nie wytrzymałam .
Zaprowadziłam Eddiego do Sibuny . Tam wszystko opowiedział . Później Nina wyjaśniła kim / czym jest Sibuna
i o co chodzi z ratowaniem świata . Fabian wyjaśnił legendę o Satet , Bastet i
Ozyrionie . Później powiedzieli , że to ja jestem Bastet< wtedy Eddie się dziwnie uśmiechnął > i powiedział ,że
te znamienia to takie „znaki” od Satet .Wtedy Eddie dołączył do Sibuny .
- Sibuna ? – zapytał Fabian
- Sibuna ! – powiedzieli wszyscy
- Si- Sibun – Sibuna ! – Powiedział wyraźnie zdezorientowany Eddie ,
do którego jeszcze nie dochodziło to , co się właśnie dzieje .
Pozdrawiam wszystkich którzy tak komętują i wszystkich nowych anonimków , którzy zaczęli czytać :*
Ciebie też widze Karolinko :D
~Pola~