wtorek, 5 sierpnia 2014

Rozdział 20 - "Misja - Zeswatać Peddie " part 5/6 - Nierozumiejące wyznania

 *Patricia*
Dobra . Ja wyraźnie nie wiedziałam o co tu chodzi ? Chwile stałam jak  głupia , by po chwili obejrzeć  się za siebie , i zdecydować , że razem z Eddie’m zwariowaliśmy . No właśnie MY . On wyglądał na jeszcze bardziej  zdziwionego niż ja . Wyraźnie nie miał pojęcia co przed chwilą się stało .
W tej chwili przypomniałam sobie wszystko co związane z Sibuną ,pamiętam , że kiedy dowiedziałam się , Że to ja jestem Bastet , przerwaliśmy wszelkie poszukiwania dalszych wskazówek … właściwie , czego my szukaliśmy ? Satet kazała nasz szukać wskazówek , ale czego ? Po co ?
I w tym momencie spełnił się koszmar .
- Patricio … powiedz mi , co się przed chwilą stało ?!? – Edzio się zdenerwował .
- No więc , Eddie … muszę ci coś powiedzieć … tono bo …. To była … ech … zresztą chodź ! – złapał go za rękę i zaczęłam prowadzić do pokoju Niny i Amber .
Oczywiście była już 01.00 , więc musieliśmy się skradać , aby Victor nie „dopadł” nas .
Zapukałam lekko do drzwi , aby po chwili usłyszeć ciche skrzypienie klamki . Weszłam i wciągnęłam < bosz , jak to brzmi ! ~Patricia>  Eddie’go do środka .
- Ludzie oszaleiście , przez was się nie wyś…- Amber zaczęła mówić , ale kiedy zaświeciła światło pisnęła cicho i obdarła nas wzrokiem od góry , do dołu .
W tej chwili zorientowałam się , że dalej trzymam Millera za rękę  . Kurde , zapomniłam . Momentalnie puściłam jego rękę i posłałam blondynce mordercze spojrzenie .
- Mamy , Peddie . Moja misja zawsze działa lalalallal…- w tej chwili Eddie zamknął usta Amber .
- Amber ! Przestań wariować  , my tu mamy naprawdę ważną sprawę – powiedział Skunks , po czym sam zastanowił się co powiedział – A tak , apropo  Patricio , po co mnie tu ciągniesz ?
- A no tak  . Nina ! Zbieramy Sibune ! EXPRESEM !
- Patricia ! -  obydwie dziewczyny ( czyt.Amber & Nina)  uciszały mnie .
-Sibu … co ?!? – Eddie nie wiedział o co mi chodzi , ale trudno musiał się dowiedzieć .
-Dziewczyny już ! Za 10 min . wszyscy u was .

*10 min. Później*

Strasznie stresowałam się tym co musze , za chwilkę oznajmić Sibunie i … Millerowi .
- No więc tak  . Wiem . Jest  tutaj Eddie , nie ma innego wyjścia .
- Ej ! – dostałam kuksańca w bok , ponieważ jakimś dziwnym trafem siedział obok mnie .- aż tak mnie nienawidzisz ?
- Może . A teraz spokój . – zaczęłam opowiadać wszystko . Oczywiście wspomniałam o znamieniu .
- Nie wieże ! – Fabian się zerwał – stary ! Jesteś  Ozyrionem !
- Że czym ?! – nagle twarz mu zbladła i zaczął się dziwnie zachowywać… .
- Eddie , spokojnie . – zaczęłam go uspokajać . Nie wiem dlaczego .
Zobaczyłam , że zamknął oczy , aby po chwili gwałtownie je otworzyć .
Jednak dalej nieruchomiał , i nie można było z tym nic zrobić .
Zaczął majaczyć . 
- Ymm… słuchajcie , ja lepiej go stąd zabiorę , błagam poczekajcie , może czegoś się dowiem  - po czym mrugnęłam do nich i zrobiłam  znak Sibuny .
Eddie był jak marionetka , jak maskotka , jak  …. Lalka . Można  tym kierować , ruszać , robi to co mu powiesz , ale tego nie rozumie .
Zaprowadziłam go do pokoju mojego i Joy , której dzisiaj na szczęście nie było , była dzisiaj na wieczorku u Mary .

 - Eddie ! – zaczęłam nim potrząsać . W pewnej chwili nagle „ożył”.
- Mama ! – powiedział tylko do MNIE i próbował mnie przytulić , jednak w chwile zrobiłam unik . Wszystko jasne , dalej majaczył .Zrobiłam dziwną mine.
-Eddie ! To ja Patricia !
-Nie , nie mamo ! Patricia jest taka cudowna !
-Ed…- już miałam kazać mu przestać ,ale usłyszałam coś o sobie … no dobrze pobawmy się w kotka i myszkę.
-Wiesz jeszcze nigdy  czegoś takiego nie czułem …. – Eddie mówił o Patrici …. Ale przecież to nie mogę być ja … jest tyle Patrici .
- I uwielbiam patrzyć jak się wkurza ,  kiedy mówię  do niej Gaduła – zaczął się śmiać , odsłaniając szereg swoich bielutkich zębów .
Nie ma dyskusji . To ja .
Lecz w tej chwili Eddie spoważniał , i zaczął mną trząść .
-Mamo proszę ! Ja nie  chce jechać do niego do Ameryki !
- Ale …. – dalej się zgrywałam – do kogo ?
- No jak to do kogo ?!? Ja nie chce chcę do tego całego „Sweeta”  , który śmie się nazywać moim ojcem !
Zamurowało mnie . Sweet jest ojcem Eddie’go ?!? Starałam się nic nie mówić .
Jednak nie musiałam . Eddie ponownie zamknął  oczy , by ponownie je otworzyć . Był wyraźnie nieświadomy .
-Patricia !
- TAK ! NARESZCIE ! – później z nim o tym pogadał .
- Nie uwierzysz miałem taki jakby … sen ?!?No widziałem coś … ale jakbym tak był i jednocześnie nie był – o nie , wizja ,jak u Niny .- i widziałem tam taką miłą kobiete … jak jest tam … Bastet ?!? I powiedziała mi , że jestem Ozyrionem i mam uratować świat przez Satet , i obronić jej wcielenie przed śmiercią ….. Powiedziała , że musimy znaleźć berło życia … ale , aby je znaleźć musimy przejść wszystkie wskazówki … ponoć jest ich wiele i nie są łatwe … Kolejna wskazówka ma być ponoć  w tym domu …. W …. „latarni światła ?” jak to  powiedziała.
W tej chwili  nie wytrzymałam . Zaprowadziłam Eddiego do Sibuny . Tam wszystko opowiedział .  Później Nina wyjaśniła kim / czym jest Sibuna i o co chodzi z ratowaniem świata . Fabian wyjaśnił legendę o Satet , Bastet i Ozyrionie . Później powiedzieli , że to ja jestem  Bastet< wtedy Eddie  się dziwnie uśmiechnął > i powiedział ,że te znamienia to takie „znaki” od Satet .Wtedy Eddie dołączył do Sibuny .
- Sibuna ? – zapytał Fabian
- Sibuna ! – powiedzieli wszyscy
- Si- Sibun – Sibuna ! – Powiedział wyraźnie zdezorientowany Eddie , do którego jeszcze nie dochodziło to , co się właśnie dzieje .



Hej gołąbki :* 
Słuchajcie , wydawało mi się to niemożliwe , ale jednak napisałam rozdział w ciągu dwóch dni ! Od zera . Wiem wyszedł beznadziejny ,ale dostałam od was takiego kopa , wszystkimi komętarzami , że poprostu mnie to urzekło ! Dziękuje wam , i życze fajnego prezentu urodzinowego , jednego anonimkowi , który o nich wspominał ;) 
Jeśli dalej będziecie tak mnie wspierać to komętować  , może uda mi się stawić w tym tygodniu nie dość , że na  tamtego bloga , to i na tego . Ale pamiętajcie . To będzie 6/6  część serii "zeswatać Peddie" więc musi być dłuższa ;) Od razu mówię " nie , nie będzie Peddie" . 
Cóż dzięuje jeszcze raz :* 
Życze miłęgo czytania i mam nadzieje że to docenicie , ponieważ jestem teraz padnięta , więc już nawet odpuście sobie błedy w scenariuszu . Wyszedł całkiem długi , wieć cieszcie się na ... kilka dni ;) 
Pozdrawiam wszystkich którzy tak komętują i wszystkich nowych anonimków , którzy zaczęli czytać :* 
Ciebie też widze Karolinko :D 
~Pola~

niedziela, 3 sierpnia 2014

Rozdział 19 - "Misja - Zeswatać Peddie " part 4/6 - Czary .

Rozdział dedykuje Gadule :*


*Patricia*
Kiedy Amelia powiedziała że mamy wystąpić w występnie myślałam że się przesłyszałam .
- EE .... - Eddie wyraźnie miał plan bo uśmiechnął się tylko chytrze i kontynuował - Z całym szacunkiem , ale niestety musimy z Patricią odmówić .
Okey ... zaczynałam się niepokoić ... . Kiedy Eddie zaczyna robić się uprzejmy , z nieba mogą spaść równie dobrze tysiące meteorytów .... .
- Ach , tak ?
- Oczywiście . Oddaliśmy się pracą społeczną na najbliższe tygodnie ... Prawda Patricio ?
- Oczywiście , oczywi.... - zaraz CO ? Tego to mu nie daruje !
-W takim razie skontaktuje się z nimi i zmienimy termin waszej  pracy społecznościowej - widocznie sprawiało jej radość utrudnianie nam życia.... .
-NIE - Powiedzieliśmy jednocześnie
- Sami to załatwimy ... - móz entuzjazm wyraźnie uległ załamaniu ...
- Świetnie ! Tak więc widzimy jutro na spotkaniu organizacyjnym , punkt 16.00 .
Patricia popatrzyła na mnie tylko złowrogim wzrokiem po czym odwróciła się na pięcie i poszła w stronę wyjścia .
- Yacker ! - musiałem za nią pobiec , bo pędziła jak strzała
- Nie mów tak do mnie ! - jeszcze bardziej przyspieszyła kroku .
- Oj noi o co się tak wpieniasz ?

- Ooo no faktycznie ! O co to ja ... - nagle stanęła a ja nie wyhamowałem i wpadłem prosto na nią  . Obydwoje leżeliśmy teraz na zimnej ziemie . Nie moge zaprzeczyć , podobało mi się to .
- Złaź ze mnie słoniu ! - oj Pati się wkurzyła . Ja tylko uśmiechnąłem się i wstałem z niej .
Ona posłała mi tylko zamrażające spojrzenie , po czym już wiedziałem co sie szykuje ... .
Momentalnie zacząłem uciekać w stronę Anubisa .
Patricia oczywiście , popędziła za mną , co jak co , ale to jej bieganie w koturnach , na zapadającym się od deszczu ziemi , podziwiam .Zacząłem się drżeć .
- Pomocy !!! Duchy pomóżcie wściekła , wariatka mnie goni !
- Stul twarz , leszczu !
Biegaliśmy tak chwile , i mógłbym przysięgnąć , że w tym czasie dobieglibyśmy do Anubisa . Zatrzymałem się gwałtownie , ale kilka metrów dalej zobaczyłem Patricie , która zrobiła zupełnie to samo . Patrzyła tymi swoimi rozkojarzonymi , brązowymi oczami na wszystkie strony świata . Później zaczęła do mnie podchodzić ... Wow , nagle zrobiła się taka ... wrażliwa ?
- Eddie ? Proszę , powiedz , że wiesz gdzie jesteśmy ...
- No jasne , że wiem.
- Naprawdę ?! - zaczęła się na prawdę cieszyć .
- Nie , no coś ty nie wiem . Ale poprosiłaś  , żebym tak powiedział .
- Ale to wcale nie o  .... ech zresztą nie ważne ... mamy inny problem - zaczęła
- noc- dokończyłem , i miałem racje , ponieważ zbliżała już noc .
W tym momencie zobaczyłem jak wyglądamy , buty ubrudzone błotem , włosy latające we wszystkie strony... .
Patricie wyraźnie coś niepokoiło .
- Gaduło , wszystko OK .
- Nnnie do końca ... - zaczeła po czym kazała rozejrzeć się dookoła .
- No ... nic ciekawego .. polana .
Pokręciła głową .
- Miller , my nie zesteśmy na polanie .
- No jak nie ...
- My jesteśmy w lesie .
Wtedy zacząłem się śmiać , ale szybko przestałem . Jeśli bylibyśmy na polanie , a przynajmniej na zwyczajnej polanie moje echo , odbijało by się , a ja nic nie słyszałem...
- Patricia , wiesz coś tu jest nie tak ...
- No mówię ci , jesteśmy w lesie ...
- Ale jak i gdz... - urwałem kiedy naokoło mnie zaczęły nagle wyrastać drzewa .
- Patricia ! To chyba sen ... albo ja jestem głupi , albo dostałem jednak po głowie od ciebie , albo to są jakieś czary .
- Miej nadzieje , że to pierwsze i ... WIEJJJJ - w jednej chwili poczułej jej skostniętą dłoń na moim ramieniu . Patricia mnie urtowała . Tuż za mną zawaliło się drzewo . Zaraz ... Patricia MNIE uratowała !
- Dzzięki ... - nie byłem w stanie normalnie funkcjonować - nie wiem jak , ale czy to możliwe , że jesteśmy w jakimś ... filmie ? Może za chwile reżyser krzyknie - iiii cięcie ! I wszystko będzie OK ?
- Eddie , obawiam się , że nie .Chodź musimy się rozejrzeć .
Szkliśmy chwile kiedy usłyszałem kiche zgrzytanie zębów ... No tak , było dosyć chłodno , w końcu mamy jesień , niedługo zima ... , a Pat szła jedynie w cienkiej bluzce .
- Załóż - podałem jej moją skurzaną kurtkę ... komu innemu nigdy bym jej nie dał.
- Nie , napawde , nie jest mi zimno .
- No nie mów , przecież słyszałem jak szczękasz zębami .
Wzięła kurtkę i chyba próbowała się uśmiechnąć , ale wyszedł jej zamiast tego raczej grymas .
W tym momencie znowu dostałem napadu bibantycznego bólu , aż syknąłem . Usłyszałem to samo u Patrici .
-Znamię ? - zapytałem
Kiwnęła tylko głową .
Staraliśmy się iść , jednak ból był nie do zniesienia .
Zaproponowałem , abyśmy usiedli pod drzewem i chwile odpoczeli .
W tym momencie , poczuliśmy jak przenika nas lodowaty wiatr .
Słyszałem czyjeś szepty ...
I chwile po tym zobaczyłem ... ducha ?!? Była to kobieta , miała ciemne , krucze włosy , i bardzo wyblakłe usta , wręcz tracące barwę . Ubrana była ( jeśli można tak powiedzieć o zjawach ) w długą czarną szatę i miała bose stopy , lekko unoszące się nad ziemią .
- A kogo my tu mamy - zaczęła chłodno i oschle - Przywiało nam tutaj Osyriona i .... - urwała nagle i zrobiła wielkie oczy - Bastet !
- Kim ty jesteś ! - Postanowiłem się odezwać .
- Musicie się pospieszyć ! Szukajcie ! Szukajcie kolejnych wskazówek , jeśli nie .... - w tym momencie mnie i Patricie zaczęły koszmarnie boleć znamienia , zjawa zniknęła , a my nagle w magiczny sposób znaleźliśmy się pod domem Anubisa ....

Hej ! Jak wam się podoba ! 
Kolejny już niedługo , w każdym razie jak będzie 6 komków ;) 
Dziękuje mojej kochanej Gadule , która zawsze potrafi mnie rozbawić :* 
Dziękuje również mojej nowej czytelniczce :* 
Pozdrawiam , i mam nadziej , że was zaciekawiłam :D 
~Pola~